Czy Anwil jest gotowy na mistrzostwo? Dziennikarze odpowiadają: przydałoby się wzmocnienie
Rafał Juć, Polsat Sport, skaut Denver Nuggets
Sprawa mistrzostwa PLK na pewno od dawna nie była aż tak otwarta. W gronie faworytów na pewno trzeba stawiać Anwil, Stal, Zastal, a także trochę na wyrost mimo wszystko Śląsk i z lekką dozą wątpliwości Czarnych. Ze względu na urazy, komplikacje wynikające z pandemii, zmiany w składach - tak naprawdę nie poznaliśmy prawdziwych twarzy wielu zespołów, w tym Stali i Zastalu. Na ich tle Anwil wygląda na pewno najsolidniej. Włocławianie przeciwko obu tym ekipom mają bilans 2-0 i jest to dobry prognostyk przed fazą play-off. Wszystkie te spotkania stały na wysokim poziomie, były zacięte i mocno taktyczne. Trzeba jednak pamiętać, że w ostatnich latach bardzo ważne w kontekście walki o mistrzostwo PLK było wejście w odpowiedniej formie do play off, przygotowanie tej optymalnej dyspozycji na najważniejsze mecze. Czasami jeden transfer, jedna kontuzją mogą wiele zmienić.
Na pewno najmocniejszą stroną Anwilu w tym sezonie jest chemia, atmosfera i szeroko rozumiany głód gry. Trener Frasunkiewicz potrafi dotrzeć do graczy zagranicznych i wyciągnąć z nich maksa. Dużym atutem jest posiadanie graczy typu "x-factor" jak Mathews czy Dykes, którzy w pojedynkę potrafią przełamywać pomysły taktyczne rywala i ciągnąć zespół, nawet kiedy nie idzie. Bardzo ważna jest też fizyczność, bo w play off, niektóre mecze trzeba "przepychać" - kiedy gra się na dużej intensywności, fizyczność, walka i zbiórki są bardzo ważne.
Słaba stroną może okazać się brak dodatkowego, szóstego obcokrajowca, zwłaszcza w porównaniu z Zastalem i Stalą. Play off to czas match-upów i na pewno trener Frasunkiewicz będzie chciał ograniczyć minuty, albo w ogóle zrezygnuje z Woronieckiego, Olesinskiego, Kowalczyka czy Bojanowskiego, ponieważ ci zawodnicy mogą być atakowani i ich słabości wykorzystywane przez inne ekipy. Biorąc pod uwagę wiek i urazy Szymona Szewczyka dość wąska wydaje się rotacja pod koszem - aczkolwiek powrót Frąckiewicza dodaje trochę wszechstronności, a trener Frasunkiewicz lubi też grać small ball z Petraskiem na "5". Stal w obu przegranych meczach nie potrafiła tego wykorzystać, bo za bardzo nie ma do tego ludzi, ale już Zastal czy Śląsk na pewno będą próbowały sprowadzić mecz do walki pod koszem.