Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy Anwil Włocławek jeszcze się podniesie? Frasunkiewicz: - To jest jak wirus w komputerze

Joachim Przybył
Joachim Przybył
Anwil musi teraz wygrać trzy kolejne mecze z Legią
Anwil musi teraz wygrać trzy kolejne mecze z Legią Paweł Czarniak
Anwil Włocławek - Legia Warszawa 0:2 w półfinale PLK. Ta kwarta będzie się włocławianom długo śniła: mnóstwo strat, zaledwie jeden trafiony rzut i trzy zdobyte punkty. - Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego w swojej karierze - przyznał trener Przemysław Frasunkiewicz.

Czy jest jakieś wyjaśnienie takich początków w serii półfinałowej w wykonaniu Anwilu? - Gdybym je znał, to pewnie zaczynalibyśmy mecze inaczej - mówi Kyndall Dykes. - Zaczęliśmy mecz zbyt wolno i Legia to świetnie wykorzystała. Nie mam pojęcia, dlaczego tak się dzieje. Potem przez wiele minut ciężko pracowaliśmy, aby wrócić do meczu.

Niewiele brakowało, aby ten powrót był udany. Ogromna w tym zasługa także kibiców, którzy nie ustawali w dopingu nawet przy 20-punktowym prowadzeniu rywali. Właśnie to w pierwszych słowach po meczu podkreślał Frasunkiewicz. - Mocno wspierali nas w najdramatyczniejszych momentach naszych gry, to oni dali nam energie.

A potem wyliczał grzechy swojej drużyny: - Nie możemy w obronie wykonywać połowy założeń, brakowało nacisku na piłkę, czekaliśmy na rywali na naszej połowie, jesteśmy mało aktywni. W ataku zaczęliśmy grać za szybkie i nerwowe akcje, nie potrzebowaliśmy tego i nie kontrolowaliśmy tego. Z pewnych powodów zaczynamy mało agresywnie, a Legia tak gra od pierwszych minut. Dlatego nie jesteśmy w stanie wygrać meczu - dodał szkoleniowiec.

Legia po raz kolejny w play off (bilans 5-0 w tej chwili!) zaprezentowała niebywale mądrą i cierpliwą koszykówkę. - Kilka akcji było naprawdę z najwyższej półki, takich książkowych z rzutami w ostatnich sekundach z czystych pozycji. Łatwiej przekonać do tego zawodników, jeżeli taka gra przynosi efekty - chwalił swój zespół trener Wojciech Kamiński.

Czy Anwil jest w stanie odwrócić losy serii?

Włocławianie muszą odnaleźć nową tożsamość na parkiecie. Z powodu problemów z kontuzjami drużyna nie jest w stanie udźwignąć takiej intensywności w grze, jaką dominowała rywali w sezonie zasadniczym. - Mieliśmy określony styl w trakcie sezonu. Bardzo ważne było, że każdy zawodnik, nawet ostatni rezerwowy, który wchodził na 3-4 minuty, pozwalał nam utrzymywać odpowiedni rytm gry. Teraz tych graczy nam brakuje w rotacji i teraz trochę nam brakuje sił. Nie jesteśmy w stanie także zrealizować wszystkich założeń w ataku, ale to akurat musimy zmienić w naszych głowach. To jest jak wirus w komputerze, który wywołuje dziwne zachowania - wyjaśnia Frasunkiewicz.

Trener Kamiński podkreśla, że jeszcze nic nie zostało rozstrzygnięte. - To jest tylko 2:0 i musimy chłodno podejść do kolejnego meczu. Jeżeli pozwolimy sobie na dekoncentracje, o Anwil będzie bardzo niebezpieczny. Cieszymy się z dwóch wygranych we Włocławku, ale jednocześnie wiemy, że musimy zadanie dokończyć.

Kyndall Dykes: - Musimy skupić się na swoich błędach, wyciągnąć wnioski, przyspieszyć grę. Jeszcze jest sporo grania przed nami i wierzę, że nasza gra wróci do odpowiedniego rytmu. Zdrowie? Nie będę szukał wymówek. Jeśli zakładam meczową koszulkę, to jestem gotowy do walki na sto procent.

Mecz numer trzy w poniedziałek w Warszawie o godz. 17.30.

Anwil Włocławek - Legia Warszawa

Kibice i cheerleaderki w meczu Anwil Włocławek - Legia Warsz...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Czy Anwil Włocławek jeszcze się podniesie? Frasunkiewicz: - To jest jak wirus w komputerze - Gazeta Pomorska

Wróć na wloclawek.naszemiasto.pl Nasze Miasto