Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak jeździć zimą, aby nie zepsuć samochodu?

Bartosz Gubernat
MotoFakty
W niskich temperaturach silnik samochodu jest narażony na przyspieszone zużycie i kosztowne w naprawach usterki. Niestety do wystąpienia wielu z nich kierowca przyczynia się sam, poprzez niewłaściwą eksploatację auta.

Wielu kierowców uruchomiając samochód po zimnej nocy próbuje przyspieszyć rozgrzanie silnika wciskając do spodu pedał gazu. Mechanicy ostrzegają, że to złe przyzwyczajenie, które nie służy ani autu, ani środowisku.

- Owszem, temperatura oleju wzrośnie szybciej, ale to jedyna korzyść z takiego zachowania kierowcy. Tak nie należy robić, bo cierpi wówczas układ tłokowo-korbowy silnika. Mówiąc najprościej, przyspieszamy jego zużycie. Zimny olej jest gęsty, silnik pracując musi pokonać większe opory i jest bardziej narażony na usterki – tłumaczy Stanisław Płonka, mechanik samochodowy z Rzeszowa. Dodaje, że samochód pracując na wolnych obrotach bardzo powoli się nagrzewa, w czasie, kiedy kierowca go obmiecie ze śniegu najczęściej nie złapie nawet temperatury. Znacznie szybciej zrobi to w czasie jazdy, kiedy silnik pracuje na wyższych obrotach. – Poza tym trzeba pamiętać, że takiego grzania auta na postoju zabraniają przepisy i policja może za to dodatkowo ukarać mandatem – mówi mechanik.

Część kierowców w czasie niskich temperatur zasłania wloty powietrza do silnika. Robią to przy pomocy akcesoryjnych klapek, albo wykonanych samodzielnie osłon z tektury lub plastiku. Cel? Szybsze rozgrzanie silnika. Stanisław Płonka przekonuje, że jeśli silnik jest sprawny takie działanie może przynieść więcej szkody niż pożytku. - Za utrzymanie odpowiedniej temperatury silnika odpowiada termostat. Jeśli układ chłodzenia w samochodzie jest sprawny, bez problemu poradzi sobie z zagrzaniem silnika, a potem będzie czuwał nad tym, aby się nie przegrzał. Zatykanie wlotów powietrza zaburza pracę tego układu i może doprowadzić do przegrzania jednostki napędowej, a wówczas trzeba będzie ją remontować – mówi mechanik. Przypomina, że użytkowanie auta w niskich temperaturach wymaga stosowania płynu chłodzącego odpornego na krzepnięcie. Dlatego jeśli ktoś latem zalał chłodnice wodą, zimą bezwzględnie musi wymienić ją na specjalny płyn. W przeciwnym razie można doprowadzić do spustoszenia silnika.

Uwaga na dziury
Podczas jazdy w zimowych warunkach bardzo mocno cierpi układ zawieszenia. Przede wszystkim ze względu na dziury, które wypadają w asfalcie. Przykryte śniegiem lub kałużami stanowią pułapkę, na której bardzo łatwo uszkodzić auto.

- Uderzenie w taką wyrwę przy dużej prędkości może prowadzić do wielu usterek. Bardzo często dochodzi do uszkodzenia felgi, amortyzatora, a nawet wahacza. Szczególnie w starszych autach może pęknąć sprężyna – mówi Stanisław Płonka, mechanik samochodowy.

Aby uniknąć kosztownych napraw, najlepiej w czasie opadów omijać kałuże i jeździć nieco wolniej. Jeżeli mimo to kierowca uszkodzi samochód na dziurze, warto postarać się o odszkodowanie, występując o nie do zarządcy drogi. Urzędy zarządzające sieciami dróg są niemal zawsze ubezpieczone od takich sytuacji i przy odpowiednim udokumentowaniu zdarzenia, kierowca nie powinien mieć problemów z zaspokojeniem swoich roszczeń. - Pod warunkiem, że kierowca w miejscu zdarzenia jechał zgodnie z przepisami. Jeśli to możliwe warto zadbać o świadka, a na miejsce wezwać policję, która sporządzi notatkę. Można tez zrobić kilka zdjęć obrazujących zajście i uszkodzenia – mówi Radomir Stasicki, dyrektor Biura Ochrony Konsumentów przy Urzędzie Miasta Rzeszowa

Koszt naprawy felgi zależy przede wszystkim od materiału, z jakiego jest wykonana. Najtańsze jest prostowanie obręczy stalowych, ale w tym przypadku zadanie nie jest łatwe. - Cena naprawy to najczęściej ok. 30-50 zł za sztukę. Stal to jednak twardy materiał, który bez większych trudności pozwala prostować się w rejonie rantów. Poważne, boczne uszkodzenia są niestety trudne, a czasami niemożliwe do całkowitego usunięcia – mówi Tomasz Jasiński z zakładu naprawy felg w Rzeszowie.

W przypadku felg aluminiowych kwestia napraw wygląda inaczej. Miększy materiał sprawia, że są bardziej podatne na uszkodzenia, ale za to łatwiej jest je naprawić. Z alufelgi najprościej pozbyć się skrzywień skutkujących bocznym biciem, często niewidocznych gołym okiem. – Dużo większym problemem są pęknięcia, szczególnie w rejonie środkowego otworu i ramion. Najrzadziej naprawia się poważne ubytki na zewnętrznym, widocznym boku felgi. Można je spawać, ale obręcz już zawsze będzie w tym miejscu osłabiona, a koszt naprawy przewyższa zazwyczaj 100-150 zł. Dodatkowe elementy, jak np. chromowane nakładki na ranty zazwyczaj wymienia się na nowe – wyjaśnia Tomasz Jasiński.

Naprawa niewielkich skrzywień na alufeldze to koszt. ok. 60-80 zł za sztukę. Koszt lakierowania zależy od wzoru i koloru obręczy. Za najbardziej popularne kolory – srebrny i czarny trzeba zapłacić ok. 50-100 zł za sztukę. Jeśli lakierowanie wymaga położenia kilku warstw farby, cena rośnie nawet dwukrotnie.

Nie zapominajmy o klimatyzacji
Czy zimą można zapomnieć o klimatyzacji? Lepiej, aby tego nie robić. - Układ, którego kierowca nie używa przez kilka miesięcy na wiosnę będzie wymagał gruntownego przeglądu, a niewykluczone, że także napraw. Trzeba pamiętać, że zimą klimatyzacja także jest potrzebna. Dzięki niej szyby nie parują. Trzeba jednak zadbać o wymianę filtra kabinowego, bo jeśli jest brudny i wilgotny, klimatyzacja nie będzie działać, jak należy. Podzielam opinię, że zimą czysty filtr jest nawet bardziej pożyteczny niż latem – uważa mechanik.

W przypadku problemów z akumulatorem mechanicy odradzają uruchamianie silnika “na popych”, lub poprzez ciągnięcie samochodu na linie. Powód? W tak niskich temperaturach można w ten sposób doprowadzić do przeskoczenia, a nawet zerwania paska rozrządu. Silnik lepiej próbować „zapalić” przy pomocy kabli rozruchowych. Prąd potrzebny do rozruchu unieruchomionej jednostki pobieramy w ten sposób ze sprawnego samochodu. Aby zabieg był skuteczny, należy jednak pamiętać o kilku zasadach. - Przede wszystkim to odpowiednie podłączenie kabli. Po otwarciu pokryw silnika, najpierw podłączamy czerwony przewód do klemy oznaczonej plusem w sprawnym samochodzie. Następnie drugą końcówkę podpinamy do bieguna dodatniego rozładowanej baterii. Należy przy tym uważać, aby nie dotknąć przewodem metalowej części, bo może to doprowadzić do zwarcia – mówi Rafał Kosowski z serwisu fiata Auto-Res w Rzeszowie.

W drugiej kolejności podłączamy kabel minusowy. Najpierw zaciskamy go na ujemnej klemie sprawnej baterii. Drugą końcówkę przypinamy do tzw. masy w samochodzie niesprawnym. To dowolny metalowy element pod maską. Nie zaleca się przypinania zacisku do maski, bo jej ostre końcówki mogą doprowadzić do uszkodzenia lakieru. Dlaczego nie zaleca się łączenia ze sobą ujemnych biegunów akumulatorów? - Jeśli połączymy je ze sobą bezpośrednio, powstałe iskry będą mogły doprowadzić do wybuchu gazów ulatniających się z akumulatorów. Poważne usterki mogą też wynikać z pomylenia biegunów plusowych z minusowymi. W żadnym wypadku nie wolno po podpięciu kabli do sprawnego auta stykać ze sobą ich końcówek szukając iskry. Może to doprowadzić do zwarcia i uszkodzenia elektroniki w aucie – ostrzega Rafał Kosowski.

W czasie niskich temperatur z głową należy korzystać z myjni samochodowych. Płukanie nadwozia ciepłą wodą, podczas gdy temperatura otoczenia jest minusowa może doprowadzić do uszkodzenia lakieru, a nawet pęknięcia szyby.

Centrum Kosmetyki Samochodowej Włocławek

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wloclawek.naszemiasto.pl Nasze Miasto