Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Joanna Nowicka wyjechała do Anglii i jeździ na TIR-ach

Renata Kudeł
Włocławianka Joanna Nowicka i auta największej angielskiej firmy przewozowej, którym nadaje się kobiece imiona.
Włocławianka Joanna Nowicka i auta największej angielskiej firmy przewozowej, którym nadaje się kobiece imiona. archiwum prywatne Joanny Nowickiej
Mówi o sobie „Panna Joanna” co zgadza się z jej stanem cywilnym, ale czy ze stanem serca? To już jej tajemnica. Poza tym wszystko jest jasne - wyjechała do Anglii, w której już wcześniej pomieszkiwała, przygotowana do diametralnej zmiany życia.

Bo w Polsce, w rodzinnym Włocławku zrobiła zawodowe prawo jazdy.

- Instruktorzy byli wspaniali, nikt nie pytał mnie, dlaczego młoda dziewczyna chce wsiąść za kierownicę TIR-a, nie ostrzegali, że to ciężka praca, nie namawiali, żebym zrezygnowała. Kibicowali mi - wspomina.

Kibicował jej też rodzony brat, który od lat pracuje w Wielkiej Brytanii. Jednak i tak pierwsze tygodnie w wymarzonej pracy - na początek była to nieduża prywatna firma przewozowa - były szokiem. - Zaczęłam się zastanawiać, czy dam radę fizycznie - mówi Joanna. - Potem pomyślałam, że tyle już zainwestowałam w to nowe życie, że nie mogę się wycofać. I nie chodzi tylko o inwestycję finansową. Zostawiłam we Włocławku wszystko to, co kocham. Moją wspaniałą rodzinę, przyjaciół, działalność charytatywną, przedświąteczną pomoc, którą od lat prowadziłam z osadzonymi w Zakładzie Karnym, moją działalność mediacyjną... A jednak czułam, że potrzebuję zmiany. Nowych wyzwań. Dlatego nie było wyjścia, choć trudnych chwil nie brakowało. Na przykład podczas parkowania kilkunastotonowego auta tyłem...

Przeczytaj także: Zwolnij się z płacenia abonamentu [NIEZBĘDNE DOKUMENTY]

Dziś mówi, że np. problemy z cofaniem po łuku ma nadal. Koledzy kierowcy czasem pomagają, więc jest z tym coraz lepiej. Największy jej sukces w nowym życiu w Anglii? - To, że kocham tę pracę. Wstaję nad ranem szczęśliwa, że za parę chwil ruszę w trasę. Anglia ma piękne krajobrazy, uwielbiam to. No i Eddie Stobart. Właściciel najbardziej znanej w UK firmy przewozowej przyjął ją do pracy! To jest prestiż!

Po czterech dniach próbnych zasiliła, jako jedyna Polka i nieliczna z kobiet, jego zespół.

Jak zaczęła się przygoda Asi z ciężarówkami? Czym zajmowała się wcześniej? Przeczytasz w drugiej części materiału >>> TUTAJ <<<

Jak to czasem w życiu bywa - trafiłam we właściwym czasie na właściwego człowieka - mówi włocławianka Joanna Nowicka. - To on mi uświadomił, że skoro tak bardzo lubię prowadzić auto, to może powinnam pomyśleć o jeździe ciężarówką. To był bodziec z zewnątrz, ale trafiony w punkt.

Joanna była wtedy - przynajmniej tak to wyglądało z zewnątrz - w dobrym momencie życia. Zajmowała się negocjacjami. - Znalazłam, dzięki chłopakom z Zakładu Karnego, z którym współpracowałam, wielką niszę - opowiada. - Weszłam w to. Negocjacje, choć to bardzo trudny kawałek chleba, dawały wielką satysfakcję.

Z zakładem przy Bartnickiej 10 we Włocławku wiązała ją już nie tylko współpraca, ale i wielka pasja pracy resocjalizacyjnej. Co roku angażowała skazanych do akcji świątecznej pomocy - zbiórki żywności dla najuboższych we włocławskich marketach. Początkowo ludzie różnie reagowali. Skazani? Dlaczego to im mamy zaufać? - pytali. Były i gorsze komentarze, ale udało się uwiarygodnić akcję, udowodnić, że każdy może chcieć pomagać.

Wtedy nagle czegoś zaczęło jej brakować. Po kilkuletniej organizacji tych akcji poczuła się wypalona. Zaczęło się wtedy, gdy ktoś z obdarowywanych nagle zapytał: Dlaczego ten makaron, a nie orkiszowy? Dlaczego po paczkę trzeba przyjechać? A nie możecie jej dowieźć?

Wcześniej była odporna na takie pytania, zresztą, było ich mniej. Ale w jakimś momencie to zabolało... - Poza tym uświadomiłam sobie, że mam dość mediacji, dość Zakładu Karnego, dość czyichś problemów - mówi Joanna. - To sprawiało, że na swoje nie miałam czasu. A one narastały. Miałam nawet dość wolontariatu, choć dziś mi tego brakuje. Wiem, że moja akcja, którą prowadzi z sukcesem ktoś inny, zakończyła się we Włocławku w tych dniach. Nawet jej nie śledzę, bo zatęskniłabym...

Jak mówi, liznęła wtedy języka, poznała kulturę, obyczaje. Po zrobieniu zawodowego prawa jazdy we Włocławku wyjechała. - Nie, nie obawiałam się niczego - twierdzi. - Mam tam bliską rodzinę. Brata, siostrę cioteczną.

W pracy, w małej rodzinnej firmie transportowej, przez pierwszy tydzień pomagał jej brat, także kierowca ciężarówki. - Wszystkiego nie nauczył - przyznaje. Okazało się, że zrobienie zawodowego prawa jazdy to dopiero początek. I niewiele, mimo wszystko, umiejętności.

Przeczytaj także: Gdzie jeszcze trwają remonty dróg w Bydgoszczy? Sprawdź! [zdjęcia]

Dla niej pierwsza praca w Anglii to był prawdziwy chrzest. W rodzinnej firmie było trzydzieści starych ciężarówek. Szybko nauczyła się chodzić do pracy z młotkiem, kombinerkami. Co prawda wystarczyło zadzwonić do firmy i poinformować o problemie, ale czasem chodziło o drobnostkę i nie warto było czekać. Zdecydowała się na kolejny krok. Zmieniła firmę. Pracowała w Londynie. - Ciągnęłam przyczepy na filmowy plan - opowiada. - To była duża odmiana, wkroczyłam w zupełnie inny świat. Mogłam popatrzeć, jak wygląda między innymi plan nowych „Transformersów”. Poza tym inny charakter pracy, inna jazda. Ale Londyn to nie moje klimaty. Chciałam wrócić w trasę. Północna część Anglii jest piękna do jazdy. Widoki zapierają dech w piersiach.

Czy łatwo jest w Wielkiej Brytanii zmieniać pracę w tym zawodzie? Na dodatek kobiecie? - Jeden managerów powiedział mi, że w Anglii jest teraz taki trend - dobrze jest mieć kobietę w firmie - twierdzi włocławianka. - To poprawia wizerunek.

W agencji pracy, po londyńskich doświadczeniach, skierowano ją do prestiżowej firmy przewozowej Eddie Stobart. Jednej z największych w Anglii. Choć autom (volvo, skania) nadaje się tu kobiece imiona, kobiety za kierownicą to rzadkość. Jeśli już to te, które trafiają do Eddiego, mają najczęściej za sobą zawodową służbę w wojsku.

Asię przyjęto do pracy po czterech dniach próbnych. Dostała umowę o pracę, a to oznacza komfort i bezpieczeństwo. Nawet wtedy, kiedy są okresy „martwe” ( np. poświąteczne) nie musi się martwić o zlecenia.

Dostała nowe auto - bo tylko takie ma Eddie Stobart.

Tylko z odzieżą roboczą był problem, bo nie dostała nic w swoim rozmiarze, poza kurtką zimową. Wszystko trzeba było - z pomocą mamy we Włocławku - skracać. Koszula firmowa sięgała jej do kolan...

- To fajne, gdy mijam na trasie filigranową blondynkę za kierownicą ciężarówki - twierdzi Joanna. - Widuję też takie w brytyjskiej telewizji. - Niektórzy znajomi z Polski mówią, że powinnam też robić medialną karierę jako trakerka, ale nie czuję tego. Nie chcę. Chociaż naprawdę kocham moją pracę i nawet pobudka o drugiej nad ranem nie jest mi straszna. W kwestii uczuć - twierdzę, że ja kocham te 44 tony szczęścia, które prowadzę. Jazda daje mi poczucie wolności. Moja mama Ewa jest bardzo dumna z tego, że prowadzę ciężarówkę. W jakimś sensie realizuję jej marzenia, bo to ona, gdy miałam dwanaście lat, uczyła mnie driftów. Dziś wykonuje zupełnie inny zawód, ale tak naprawdę jesteśmy do siebie bardzo podobne. Na pewno te święta Bożego Narodzenia spędzimy razem - ściągam mamę i tatę do Anglii. ...

Trochę za sprawą angielskiego współlokatora, który w ogóle nie gotuje, Joanna przygotowuje często jednogarnkowe dania - z polskich produktów. Chłopak jest szczęśliwy, że może zjeść coś dobrego, a ona - choć Anglia jest dla niej wspaniałym miejscem do życia - też jest zadowolona, bo trudno dobrze zjeść po angielsku, szczególnie w przydrożnych knajpkach.

W Polsce to kierowcy TIR-ów wyznaczają trasy dobrych, domowych posiłków.

- Tutaj czasami zjadam coś ciepłego rano, ale najchętniej tylko jajecznicę - przyznaje Joanna.

- Anglia to nie tylko piękne krajobrazy - mówi Joanna. - To wyzwanie, które mi dodaje sił. Uwielbiam lewostronny ruch. We Włocławku, kiedy jeżdżę z mamą, słyszę że niebezpiecznie zbliżam się do krawężniaka. Czuję się wtedy niekomfortowo. Ale kocham Polskę, kocham Włocławek. Po prostu, bez wyliczania, za co. Lubię tu wracać. Tyle że Anglia daje mi możliwości - przede wszystkim zarobkowe. Znam dobrze język. Ktoś zapytał mnie ostatnio, czy nie myślę o pójściu do jakiejś szkoły w Anglii, gdzie mogłabym go odszlifować. Mogłabym, czemu nie? Ale w Polsce skończyłam dwa fakutlety i na razie to mi wystarcza. Nie zastanawiam się, na jak długo.

Z Polski, gdzie była kilkanaście dni temu, wywozi nie tylko miłe wspomnienia z włocławskiego „Rejsu” Wisłą, spotkań z przyjaciółmi i ostrzeżenie mamy, że jeździ za blisko krawężnika. To także nowy, jeszcze nieco „piekący” tatuaż. Nie pierwszy i nie ostatni, jak zastrzega Joanna.

Ma już kwiaty, są ptaki, na przykład koliber, są dmuchawce, piórka. Ma być lekko!

Chce wytatuować całą rękę. Na pewno będą też na niej koty. Bo Joanna to nie tylko jedna z niewielu w UK kobiet jeżdżących na TIR-ach, to także kociara. Kocha te zwierzaki.

A co na te tatuaże mama Ewa? Podobno ma zamówioną kolejkę u tego samego tatuażysty.

INFO Z POLSKI odc.12 - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wloclawek.naszemiasto.pl Nasze Miasto