Zobacz wideo: Duże zmiany w kodeksie drogowym. To musisz wiedzieć!
Agnieszka Bedyk zawsze tryskała energią. W Trzebiegoszczu w gm. Lipno znają ją wszyscy. Wszak pracuje w bibliotece i wiejskim domu kultury – żadna lokalna impreza nie mogła odbyć się bez jej udziału. Jednak przyszedł dzień, kiedy to wszystko rozsypało się jak domek z kart. Okazało się, że ma bardzo rzadką wadę genetyczną kręgosłupa i konieczna jest operacja. Po pierwszej konieczna była kolejna, bo coś poszło nie tak. Mówiąc kolokwialnie, śruba wkręcona w kręgosłup była za długa.
- W rodzinie mojego taty wszyscy mają problemy z kręgosłupem, ale z drugiej strony, kto teraz nie narzeka na kręgosłup – mówi Agnieszka Bedyk. – Zawsze należałam do ludzi bardzo aktywnych. Kochałam fitness. Nie wyobrażałam sobie życia bez zumby i aerobiku. Pewnego dnia poczułam się tak, jakby przeszył mnie prąd. Po chwili to uczucie minęło, ale bóle zaczęły się nasilać. Wizyta u neurologa pozbawiła mnie złudzeń. Pomóc mógł mi jedynie neurochirurg.
Pierwszą operację nasza bohaterka miała we wrześniu ubiegłego roku. Jednak nie przebiegła ona tak, jak powinna.
– Gdy odzyskałam przytomność, poczułam straszliwy ból prawej nogi – opowiada pani Agnieszka. – Ból był nie do wytrzymania. Okazało się, że jedna ze śrub wkręconych w mój kręgosłup uciskała na nerw strzałkowy. Konieczny był drugi zabieg, a ja spędziłam kilka miesięcy leżąc w domu na wznak. Wtedy doświadczyłam uczucia wielkiej beznadziei. Naszedł czas, że bliscy musieli wrócić do codziennej aktywności, a mnie towarzystwa dotrzymywały dwa koty. Wtedy tak naprawdę przewartościowałam całą swoją skalę wartości.
Po drugiej operacji, którą przeprowadzono w grudniu ubiegłego roku, pani Agnieszka poczuła ulgę. Ten straszny ból minął, ale rozpoczęła się żmudna rehabilitacja. Dopiero wtedy zrozumiała, z jakimi ograniczeniami będzie musiała się zmagać do końca życia. – Zdawałam sobie sprawę, że po operacji może mnie czekać wózek – kontynuuje. – Jednak operacja się udała, a ja myślałam, że wszystko wróci do normy. Podczas mojego pobytu na oddziale rehabilitacyjnym wyprowadzono mnie z błędu. Pewnych rzeczy nie będę mogła robić już nigdy.
Pani Agnieszka wie, że nie będzie mogła wykonywać żadnych obrotów i dźwigać powyżej pięciu kilogramów, ale nie zamierza się poddawać. Ma już mnóstwo pomysłów, które zamierza realizować, kiedy wróci w sierpniu do pracy. Czas unieruchomienia wykorzystała maksymalnie. Tak się złożyło, poniekąd szczęśliwie, że pandemia wszelkie szkolenia przeniosła do sieci. – Wzięłam udział w wielu szkoleniach, bo musiałam czymś się zająć, by nie myśleć wyłącznie o chorobie – podsumowuje. – Postawiłam głównie na oligofrenopedagogikę, język migowy i ćwiczenia aktywizujące dzieci. Już nie mogę się doczekać, kiedy to wszystko wykorzystam. Przede mną jeszcze dwa miesiące rehabilitacji, ale jestem pełna wiary w to, że mi się uda, bo mam o co walczyć.
CIEKAWOSTKA
Agnieszka Bedyk pracuje w bibliotece i ośrodku kultury w Trzebiegoszczu. Teraz wraca do zdrowia po skomplikowanych operacjach kręgosłupa. Uwielbia czytać thrillery i kryminały. Ma wielką słabość do kotów. Swoją kotkę wychowała od oseska, bo jej kocia mama nie przeżyła porodu. Mieszka w Suminie, wychowuje dwóch synów i jest zodiakalnym Bliźniakiem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?