Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niesamowity mecz we Włocławku. Zabrakło tylko zwycięstwa Anwilu. AEK Ateny wygrał 79:77 [zdjęcia]

Joachim Przybył
Joachim Przybył
I runda Ligi Mistrzów za nami. W środę Anwil Włocławek w 7. kolejce przegrał z AEK Ateny.

Anwil Włocławek - AEK Ateny 77:79 (22:18, 17:18, 17:22, 21:21)

ANWIL: Ledo 25 (4), Freimanis 16 (3), Wroten 12, Sokołowski 5 (1), Szewczyk 3 (1) oraz Jones 8, Simon 4, Dowe 4, Sulima 0, Piątek 0.

AEK: Langford 16 (2), Giannopoulos 12 (4), Jankovic 10 (1), Chalmers 7 (1), Kaklamanakis 0 oraz Maciulis 16 (2), Sant-Roos 14 (1), Ray 2, Slaughter 2.

Na ten mecz kibice Anwilu czekali od dawna. AEK Ateny to zwycięzca Ligi Mistrzów z 2018 roku, jeden z faworytów tej edycji. To był idealny mecz, żeby mistrzowie Polski udokumentowali swoje europejskie aspiracje. Także kibice pokazali gościom, że nie tylko w Atenach może być piekło i powitali AEK ogromnym flagowiskiem i transparentem "Tutaj bije serce koszykówki".

Biło także na parkiecie, bo włocławianie zaczęli mecz wybornie. Solidna obrona i bardzo mądre akcje w ataku dały przewagę w 1. kwarcie. Tony Wroten wrócił do pierwszej piątki i po jego akcji (20:15) trener Ilias Papatheodorou zdecydował się na przerwę. Goście imponowali zbiórkami ofensywnymi, ale ich skuteczność z gry krążyła wokół 30 procent.

Trener AEK szybko musiał wykorzystać drugą przerwę. Naszpikowani wielkimi gwiazdami goście mieli ogromne problemy w ataku i byli jakby zaskoczeni świetnie funkcjonującą defensywą Anwilu. Po drugiej "trójce" Freimanisa przewaga przekroczyła 10 punktów w 15. minucie. To był festiwal przechwytów i kontr, walczył jak lew pod tablicami Shawn Jones. Włocławianie znakomicie radzili sobie w obronie akcji jeden na jeden, szczególnie wyspecjalizował się w tym Michał Sokołowski.

Kibice i Cheerleaders Włocławek podczas meczu Anwil Włocławe...

To jednak AEK. Wystarczyły dwie, trzy nieudane akcje, a zaraz Charis Giannopoulos dwa razy trafił z dystansu. Ten sam koszykarzy dwoma trafieniami otworzył 2. połowię i Grecy objęli prowadzenie.

Włocławianie długo nie byli w stanie trafić do kosza, nawet z wolnych pudłowali Wroten i Jones. Nerwy są złym doradcą, więc pojawiły się rzuty ze słabych pozycji. Z gry po przerwie trafił dopiero w 25. minucie Ricky Ledo, a AEK zaczynał potwierdzać sławę jednej z najlepszych defensyw w Lidze Mistrzów.

Włocławianie nie dali się jednak złamać i jeszcze przed końcem 3. kwarty objęli na moment prowadzenie, głównie dzięki wciąż solidnej pracy w obronie i wielkiej waleczności.

W 36. minucie po serii 6:0 Anwil wrócił na prowadzenie, a potem zmarnował dwie kolejne akcje, w tym kontrę 2 na 1, ale w końcu za 3 trafił Ledo (75:70). W takim momencie Keith Langford rzucił z dystansu z faulem. Największy gwiazdor AEK w ostatnich 3 minutach zdobył 8 pkt.

Na 14 sek. przed końcem Maciulis dał gościom 2 pkt przewagi. Anwil miał czas na odpowiedź, ale Grecy mieli aż trzy faule w zapasie. Na niespełna 7 sek. przed końca Wroten zdecydował się na rzut z połowy, choć wydawało się, że wcześniej był faulowany.

Kapitalne widowisko we Włocławku. Emocje były do samego końca. Przy ogłuszającym dopingu Anwil przegrał jednak z AEK Ateny dwoma punktami.

Niesamowity mecz we Włocławku. Zabrakło tylko zwycięstwa Anw...

Wideo. Igor Milicić po meczu 7. kolejki Ligi Mistrzów Anwil Włocławek - AEK Ateny

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wloclawek.naszemiasto.pl Nasze Miasto