Pani Ola i jej mąż pracują w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Włocławku. Kobieta jest pielęgniarką, a mąż sekretarzem medycznym. Oboje pracują na SOR-ze. Mają 3,5-letnią córeczkę, nie widzieli jej od tygodnia.
„Razem z mężem pracujemy w szpitalu, pracujemy na SOR-ze. Od ponad tygodnia nie widzimy naszej córki która jest pod opieką dziadków. Do pracy chodzimy z torbami na wypadek gdybyśmy mieli w niej zostać, wszystko jest możliwe. Więc prosimy bądź naszym przyjacielem, zrób to dla niej, żebyśmy razem przez to przeszli i byli szczęśliwi” - napisała w poście publicznym na Facebooku pani Aleksandra.
Kobieta w rozmowie z nami mówi wprost, największą ofiarą tej sytuacji jest jej córeczka.
- Ciężko jej wytłumaczyć, czemu musi być tak dużo nocek u dziadków, ale jak na swój wiek to dużo rozumie – mówi pielęgniarka. - Córka wie, że wirus przenosi się drogą kropelkową. Nie pojmuje tylko, na czym teraz polega nasza praca, więc myśli, że mamy miecze i nimi walczymy ze złym wirusem.
Personel medyczny najbardziej się teraz boi nie tyle o siebie, lecz o swoje rodziny – dzieci, rodziców, dziadków.
- Każdy z nas, przychodząc do pracy, po prostu po ludzki się boi – przyznaje pani Ola. - Tak naprawdę w obecnej sytuacji ciężko jest 100 procent zaufania do kogokolwiek. Zazdroszczę tym, którzy mogą zostać w domu. A to jest w tej chwili najważniejsze. Pamiętajmy, by często myć ręce i cieszmy się tym wspólnym czasem w domu. Ja jeśli dobrze pójdzie, córkę zobaczę w święta.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?