Wideo. Rodzinny kapitał opiekuńczy
- W czasie tej wyprawy przejechałem najmniej kilometrów z moich dotychczasowych rowerowych podróży. Zrobiłem teraz około 700 km, ale takie było założenie przed samym wylotem. Przede wszystkim Lofoty nie są dużym archipelagiem, a i ja nastawiłem się zdecydowanie na "chłonięcie " widoków, a nie nabijanie kilometrów. Widoki naprawdę były zwalające z nóg. Ośnieżone szczyty gór, turkusowa i granatowa woda fiordów, malownicze osady rybackie, pustki na drogach, piękne plaże… - podsumowuje wyprawę Jarek Kaptajn.
W podróży nie zabrakło komplikacji w postaci przeziębienia czy uszkodzenia maty samopompującej, co skutkowaniu spaniem tylko w śpiworze, na podłodze namiotu. Jak to na północy, dokucza także pogoda, surowy klimat, wiatr, deszcz.
- Lofoty są piękne ale potrafią też być przytłaczające". Wystarczy, że zajdzie słońce, pojawią się nisko zawieszone, ołowiane chmury i krajobraz Cię przytłacza. Czuję się ogrom przyrody i swoją samotność pośród niej – dodaje podróżnik.
Jarek Kaptajn odwiedził m.in. lodowy bar, boisko „na wodzie”, domy dna palach, zaliczył transfer łodzią z Tromso do Harstad, spotkał się z polską życzliwością w Norwegii.
- Zostałem zaproszony w Leknes przez Marzenę Łukiewską, która na stałe mieszka w Golubiu-Dobrzyniu i Grzegorza na herbatkę i polskie jedzonko. Wizyta podniosła mnie na duchu i nie tylko. Bigos pierwsza klasa. Ja to mam szczęście do rodaków za tym kołem podbiegunowym. Może co niektórzy pamiętają, jak jadąc na Nordkapp, w Alcie ugościł mnie Łukasz polskim schabowym. Teraz przepyszny bigos. Ma się to szczęście – relacjonuje rowerzysta.
Jarek Kaptajn po krótkim odpoczynku przystępuje do zmontowania materiałów filmowych i zdjęciowych, które zaprezentuje jesienią podczas prelekcji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?