Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śmiertelne pobicie 2-letniego Marcelka z Włocławka. W tym roku wyrok nie zapadnie

JJ
Dziś (20 grudnia) w sądzie we Włocławku odbyła się kolejna rozprawa w sprawie Patryka K. oskarżonego o zabójstwo z zamiarem ewentualnym i kilkumiesięczne znęcanie się nad 2-letnim Marcelkiem.

Rozprawa rozpoczęła się o godzinie 9 rano. W sądzie obecna była matka Marcelka, która jest w tej sprawie oskarżycielem posiłkowym.

Po 40 minutowej naradzie rozprawę odroczono do 24 stycznia. Czy tego dnia zapadnie wyrok nie wiadomo.

Proces ruszył w styczniu 2016 roku.

Na wniosek oskarżyciela posiłkowego, czyli matki chłopca, proces został utajniony. Reprezentująca kobietę mecenas uzasadniła wniosek dobrem prywatnym rodziny chłopca. Do wniosku przyłączył się obrońca Patryka K.

Po naradzie sędzia utajnił proces. Dziennikarze mogli zostać tylko do momentu przedstawienia oskarżonemu zarzutów. Prokurator postawił Patrykowi K. zarzut wielokrotne znęcania się nad dzieckiem, w wyniku czego na ciele chłopca powstały liczne siniaki. Oskarżonemu postawiono także zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Jak uzasadnił prokurator, Patryk K. mógł co najmniej przewidzieć, że bijąc dziecko może go zabić. Oskarżonemu grozi nawet dożywocie.

Przypomnijmy, że do dramatycznego wydarzenia doszło 16 lutego 2015 roku. Wtedy do pogotowia we Włocławku wpłynęło zgłoszenie, że 22-miesięczne dziecko spadło z łóżka podczas przebierania. Lekarze dostrzegli jednak na ciele dziecka ślady, które sugerowały, że chłopiec mógł być ofiarą przemocy. Niezwłocznie powiadomiono policję. Jeszcze tego samego dnia mundurowi zatrzymali 19-letniego Patryka K., który wezwał pogotowie.

Lekarze rozpoczęli walkę o życie niespełna 2-letniego Marcelka. Szybko podjęto decyzję o przewiezieniu chłopca do lecznicy w Toruniu na oddział intensywnej opieki medycznej dzieci i niemowląt. Jeszcze tego samego dnia chłopca przetransportowano helikopterem.

Z każdym dniem stan chłopca się pogarszał. Zmiany w mózgu okazały się nieodwracalne. Po kilku dniach wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej. Niestety, nie przyniosło to efektu. Podjęto decyzję o wyprowadzono chłopca z tego stanu, ale on nadal nie odzyskał przytomności. Szanse na przeżycie 2-latka były coraz mniejsze. Miesiąc od wypadku, nie odzyskując przytomności, 14 marca 2015 roku Marcelek zmarł w szpitalu w Toruniu. Prokuratorzy zlecili sekcje zwłok chłopca.

Zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym

Do wyjaśnienia, decyzją prokuratora, zatrzymany został 19-latek, który wcześniej opiekował się malcem. Policjanci przesłuchali świadków i zabezpieczyli dowody. Dalsze decyzje podejmowane były w uzgodnieniu z prokuratorem.

Zgromadzone w sprawie dowody i zeznania świadków, okazały się na tyle mocne, że prokuratura już następnego dnia po zdarzeniu postawiła zatrzymanemu zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu chłopca. Podczas przesłuchania w Prokuraturze Rejonowej mężczyzna przyznał się do zarzucanego mu czynu. Prokuratura skierowała wniosek do sądu o tymczasowy areszt.

Mężczyźnie postawiono zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dziecka. Groziło mu do 10 lat pozbawienia wolności. Gdy chłopczyk zmarł, a prokuratorzy otrzymali opinie biegłych w sprawie śmierci nastąpiło przekwalifikowanie czynu.

Patryk K. odpowiada za fizyczne znęcanie się nad chłopcem od października 2014 roku do 16 lutego 2015 roku, a także usłyszał zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Grozi mu nawet dożywocie.

W trakcie postępowania 19-letni wówczas Patryk K. zmienił zeznania. Jeszcze przed ujawnieniem opinii biegłych chłopak wycofał się ze swoich zeznań i nie przyznaje się do winy. Ze względu na przedłużające się czynności podejrzanemu przedłużono areszt.

Rodzina pod opieką MOPR-u

Rodzina Marcelka była pod opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie we Włocławku. Matka chłopca miała również przyznanego asystenta rodziny. Po tragedii Piotr Grudziński, dyrektor MOPR chciał, aby prokuratorzy sprawdzili czy pracownicy placówki nie zawinili w związku ze śmiercią dwulatka.

Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie we Włocławku przyjrzał się dokładnie dokumentom rodziny maluszka. Okazało się, że pracownik MOPR dostrzegł na ciele chłopca niepokojące ślady. Wtedy skierowano dziecko na badanie, aby sprawdzić czy chłopiec nie ma rzadkiej choroby krwi. Matka nie zabrała jednak dziecka na badanie.

Po tragedii policjanci sprawdzili, czy do rodziny dwulatka była wzywana policja. Z dokumentów wynika, że interwencje nie były tam podejmowane. Pracownicy MOPR również nie zgłaszali niepokojących sytuacji na policję.

Sąsiedzi twierdzą, że kilka razy pracownicy MOPR nie zostali wpuszczeni do domu, choć w środku była obecna rodzina. Tego jednak już nie można potwierdzić.

Pracownicy włocławskiego MOPR bardzo zaufali matce małego Marcelka. Czy przez to dopuścili się do jakiś zaniechań?

- Prokuratura umorzyła postępowanie przeciwko pracownikom MOPR w związku ze sprawą Marcela - poinformował Piotr Grudziński, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie we Włocławku.

Zdecydowano na taki krok po wynikach kontroli wydziału polityki społecznej Urzędu Marszałkowskiego. Wykazała ona, że wszyscy pracownicy bardzo ufali słowom matki Marcelka, która przekonywała, że w domu nie dochodzi do przemocy. Czujność pracowników mógł uśpić również jeden z lekarzy, który miał sugerować, że siniaki mogą być skutkiem choroby.

W sobotę ulicami Włocławka przeszedł Marsz milczenia - zdjęcia

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wloclawek.naszemiasto.pl Nasze Miasto