Dopiero od niedawna wydarzenia te upamiętnia wojenny cmentarz. Uczestnicy rocznicowego spotkania na Manyłowej złożyli tam wiązanki jedliny.
Według historyków 12 marca 1915 roku na Manyłowej miała miejsce wielka detonacja. W wyniku akcji minerskiej oddziały austro-węgierskie wysadziły rosyjskie pozycje obronne w powietrze, zdobywając tym samym górę.
Według relacji wojskowych na samej Manyłowej zginęły setki żołnierzy rosyjskich, a wojska Austro-Węgier wzięły do niewoli ponad tysiąc jeńców. Kolejne tysiące ofiar pochłonęły walki na sąsiednich grzbietach górskich.
Poległych chowano w pośpiechu, często w zbiorowych, anonimowych mogiłach. Ciała innych nie doczekały się pochówku, zostały w lesie.
- O upamiętnienie ofiar zabiegali od kilku lat społecznicy, również spoza naszego kraju - mówi Edward Marszałek z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie.
Poszukiwaniami na tym terenie zajęli się członkowie Stowarzyszenia Eksploracyjno-Historycznego "Galicja".
- Prowadzone przez nas prace pozwoliły ustalić ewentualne miejsce podkopu i detonacji, która wstrząsnęła górą, co wymaga teraz jeszcze potwierdzenia badaniami. W trakcie kilkuletnich poszukiwań znajdowano tu między innymi elementy broni obu armii, klamry od pasów, fragmenty skórzanych ładownic, tzw. bączki z czapek, bagnety, manierki czy saperki i sporo innego wyposażenia używanego przez żołnierzy w tamtym okresie - wylicza Artur Hejnar z Krosna, wiceprezes Stowarzyszenia „Galicja”.
W prace angażuje się kilkadziesiąt osób, ale nie wszyscy mogli przybyć na Manyłową w rocznicę bitwy.
- Nasi członkowie są też na granicy, pomagając uchodźcom - tłumaczy Artur Hejnar.
W ubiegłym roku we współpracy Nadleśnictwa Baligród z lokalnym samorządem i stowarzyszeniem „Galicja” udało się doprowadzić do urządzenia cmentarza wojennego, na którym sukcesywnie są chowane szczątki żołnierskie znalezione w kolejnych etapach poszukiwań. Prace ekshumacyjne prowadzi Fundacja Badań nad Dziedzictwem Kulturowym.
Na wiosnę mają ruszyć szerzej zakrojone poszukiwania na tym terenie.
- Czekamy na rozstrzygnięcie wniosku o ich dofinansowanie, od wysokości kwoty zależy zakres prac - mówi Artur Hejnar.
Plany mają też leśnicy.
- Planujemy oznakowanie i turystyczne udostępnienie ścieżki do Manyłowej. Góra ta zwana była też Łysym Wierchem, zapewne stąd, że przed wiekiem las został tam po prostu zdemolowany w trakcie walk, a ocalałe z wojennej masakry buki i jawory wciąż noszą ślady tamtych tragicznych wydarzeń - mówi Wojciech Głuszko, nadleśniczy Nadleśnictwa Baligród.
Relacje historyków
Podczas rocznicowego spotkania na Manyłowej, o szczegółach walk opowiadał prof. Andrzej Olejko, historyk od lat zajmujący się tematyką wojenną. Uczestnicy połączyli się też internetowo z dr. Jurijem Fatułą z Użhorodu, ukraińskim historykiem dokumentującym dzieje 85 pułku piechoty. Pułk ten, złożony w dużej mierze z Ukraińców z okolic Użgorodu, poniósł ciężkie straty na Manyłowej.
- Dr Fatuła, z uwagi na działania wojenne, nie mógł przybyć do Polski. W jego przekazie wybrzmiały słowa wdzięczności za pamięć o żołnierzach Wielkiej Wojny i podziękowania dla Polaków za postawę wobec uchodźców wojennych z Ukrainy - relacjonuje Edward Marszałek.
Nadleśnictwa z terenu RDLP w Krośnie w ubiegłym roku zrealizowały projekt „Szlak Wielkiej Wojny”. Jego efektem są tablice edukacyjne ustawione w 67 miejscach w Bieszczadach i Beskidzie Niskim, przypominające o krwawych wydarzeniach sprzed ponad wieku.
Potężne ulewy i gradobicia. Strażacy walczyli żywiołem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?