Operacja Piotra Montowskiego z Lipna powiodła się. Lekarze uratowali mu rękę!

To była chwila nieuwagi! Pracujący na roli Piotr Montowski uruchomił sieczkarnię.

- Chciałem pociąć słomę - tłumaczy. W pewnym momencie poczuł ból. Sieczkarnia wciągnęła i zmiażdżyła mu rękę.

Potem był telefon do pogotowia.

- Karetka z Lipna szybko przyjechała - opowiada pacjent. - Ale nie zawieźli mnie do Lipna, tylko do szpitala we Włocławku.

Szpitalny oddział ratunkowy we włocławskim szpitalu skontaktował się z ośrodkiem replantacji w Poznaniu. Ale ten odmówił przyjęcia pacjenta, odsyłając do ośrodka w Gdańsku.

Lekarze z gdańskiego ośrodka uznali, że specjaliści z Włocławka sobie poradzą. Bo po wypadku autobusowym z udziałem kibiców Lechii Gdańsk włocławscy ortopedzi pod kierunkiem Jacka Koreckiego przeprowadzili udany zabieg „przyszycia” zmiażdżonej ręki jednemu z poszkodowanych.

Operacja Piotra Montowskiego też była trudna.

- Chodziło o przywrócenie do życia wszystkich struktur przedramienia, funkcji mięśni, ścięgien, naczyń i kości - wyjaśnia kierujący oddziałem ortopedii Jacek Korecki.

Operację przeprowadzał zespół lekarzy w składzie: Jacek Korecki, Bogdan Wojtecki i Krzysztof Grygorowicz. Efekt? Ręka, która wisiała na trzycentymetrowym płacie skóry, wróciła na swoje miejsce.

- Pacjent rusza palcami, czuje dotyk - wyjaśnia doktor Jacek Korecki. Operacja zakończyła się sukcesem! Oczywiście, ręka wymaga jeszcze wygojenia.

Pacjent będzie jeszcze w szpitalu przez kilka dni. Rehabilitacja może zaś potrwać kilka miesięcy.

Piotr Montowski jest szczęśliwy, że nie stracił ręki.

- Najgorsza była pierwsza noc po operacji - mówi. - Teraz jest już lepiej.

Pacjent pokazuje zoperowaną rękę, rusza palcami. A Jacek Korecki podkreśla, że zależy mu na tym, żeby ortopedia we włocławskim szpitalu była najlepszym oddziałem w okolicy. W najbliższym czasie zespół lekarski ma być uzupełniony o ortopedów z Warszawy.