Włocławianka zrobiła zakupy, po czym reklamówkę z damską bielizną zostawiła na ławce. Generalnie gubimy jednak najczęściej nie bieliznę, ale klucze, rowery, telefony komórkowe
- Telefony komórkowe, jeśli nie są zablokowane lub można je odblokować, oddajemy - mówi Tadeusz Milewski, kierownik zespołu administracji w straży miejskiej we Włocławku, zajmujący się również Biurem Rzeczy Znalezionych. - Dzwoniąc do kogoś z listy połączeń można odnaleźć właściciela aparatu. Gorzej na przykład z kluczami, chyba że mają jakiś bardzo charakterystyczny breloczek lub dopinkę z imieniem lub inicjałami właściciela. Zguba czeka tutaj na właściciela
Właśnie kluczy, portfelików i saszetek jest najwięcej w Biurze Rzeczy Znalezionych.
- Właściwie to jest raczej magazyn - mówi Norbert Struciński, rzecznik włocławskich municypalnych. Do tego magazynu na zapleczu siedziby straży przy ul. Bojańczyka trafiają przedmioty znalezione na ulicach, w parkach, skwerach, placach zabaw i boiskach. Jeśli coś zostawimy w taksówce, w autobusie czy na przykład w sklepie, to tam trzeba zgłaszać zgubę. Co najczęściej gubimy? - Właśnie klucze, telefony komórkowe - wylicza Tadeusz Milewski. W przypadku teczek, toreb, saszetek, portfeli można przypuszczać, że niektóre właścicielom skradziono, po czym, po opróżnieniu, wyrzucono. Ale są też portfele z zawartością - np. z biletami komunikacji miejskiej czy z drobnymi sumami pieniędzy.
Kolekcja rowerów Zadziwia w Biurze Rzeczy Znalezionych niezła kolekcja... rowerów. Zgubić można, ale czemu nikt ich nie szuka? Nie odbiera? - Być może część z nich została skradziona w celu tak zwanego krótkotrwałego użycia - zastanawia się Tadeusz Milewski. Wśród zgub są także narzędzia, walizki, wózek dziecięcy, rusztowania oraz zwoje drutu. Są także - porzucone prawdopodobnie przez złomiarzy - wózki.
Do Biura Rzeczy Znalezionych dostarczono też ponton. Może jest własnością śmiałka, który zaplanował wyprawę Wisłą do Gdańska właśnie na pontonie? Skradziono mu go, gdy spał na brzegu rzeki. Sprawdziliśmy - niestety, kolor się nie zgadza...
W ubiegłym roku do biura trafiło 56 depozytów, z których 19 wróciło do właścicieli. A co dzieje się z rzeczami, które nie mogą doczekać się właściciela? Trafiają - po decyzji sądu o likwidacji depozytu - do Urzędu Skarbowego i tam są wkrótce licytowane. Zadziwiające historie? - Nie ma ich dużo - mówi Tadeusz Milewski. -
Ale zawsze jest miło, gdy zguba odnajduje właściciela lub gdy przekonujemy się, jak wielu jest wśród mieszkańców Włocławka uczciwych znalazców.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?