MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Mateusz Łątkowski po pracy zajmuje się obroną zwierząt

Justyna Juszczyńska
Mateusz Łątkowski to adwokat, który po pracy, nieodpłatnie broni praw zwierząt. To właśnie on wywalczył bezwzględny wymiar kary i maksymalny możliwy zakaz posiadania psa dla oprawcy Wolfa, psa znalezionego nieopodal mostu stalowego z ranami kutymi.

Zajmuje się Pan pomocą zwierzętom. Jak to się zaczęło?

- Kiedy na swojej życiowej drodze spotkałem kobietę, która od sześciu lat jest moją żoną, a która zwierzęta kocha miłością bezgraniczną to w prezencie ślubnym nawzajem obiecaliśmy sobie, że każdy na swój sposób nieść będzie pomoc naszym braciom mniejszym. Oboje bowiem nastawieni byliśmy, jesteśmy i będziemy prozwierzęco i to nas w głównej mierze połączyło. Dlatego też Klaudia została wolontariuszem w fundacjach niosącym pomoc zwierzętom, a ja z racji wykonywanego zawodu zaangażowałem się w pomoc prawną na rzecz ochrony praw zwierząt. Tak właśnie zaczęła się moja przygoda z występowaniem w sądach i przed organami ściągania w obronie poszanowania i godności naszych czworonożnych przyjaciół.

Z tego co wiem chęć niesienia pomocy zwierzętom ma Pan po mamie. Czy to prawda?

- W moim rodzinnym domu, a urodziłem się i wychowałem we Włocławku, od kiedy tylko pamiętam zawsze były psy. Mama wraz z Jej mamą, a moją babcią wszczepiły mi miłość i szacunek do zwierząt. Tym samym moje zaangażowanie w ochronę praw zwierząt było niejako naturalną konsekwencją należytego wychowania. A jak wspomniałem wyżej, kiedy poznałem żonę to wiedziałem, że część swojej adwokackiej kariery i pracy poświęcę na rzecz ochrony praw zwierząt.

Z iloma fundacjami dla zwierząt Pan współpracuje?

- Obecnie współpracuję z kilkunastoma fundacjami w całej Polsce, a o pomoc zgłaszają się i proszą kolejne. Będąc natomiast konsekwentnym w swoich zobowiązaniach żadnej z tych fundacji nie odmawiam pomocy. Nie godzę się jednak i nie współpracuję z tymi fundacjami, których sposób działania wywołuje u mnie dezaprobatę. Niemniej jednak często bywa tak, że po zakończeniu swojej zarobkowej pracy tj. wieczorami i nocą pracuję nad sprawami dotyczącymi zwierząt i czynię to zupełnie nieodpłatnie czyli pro publico bono, a zatem dla dobra społecznego. Na szczęście żona nie ma mi za złe, że nagminnie w domu jestem gościem i wspiera mnie w moich działaniach.

Ile spraw tego typu ma Pan na swoim koncie?

- O liczbie prowadzonych lub zakończonych przeze mnie spraw w zakresie ochrony praw zwierząt, a najczęściej są to postępowania i procesy karne przeciwko sprawcom przestępstw popełnianych na zwierzętach i skierowanych przeciwko nim, moim zdaniem nie ma sensu dyskutować albowiem nawet, gdyby była to tylko jedna sprawa to i tak byłoby o tą jedną sprawę za dużo. Z przykrością muszę jednak przyznać, że tych spraw jest naprawdę wiele i niestety wciąż ich przybywa. Cieszy natomiast fakt, że społeczeństwo przestaje być obojętne na cierpienie zwierząt i zawiadamia odpowiednie służby i konkretne fundacje o wyrządzanych przez „człowieka” krzywdach czynionych zwierzętom. Dlatego też mój apel – nie bójmy się, nie bądźmy obojętni i alarmujmy o przypadkach znęcania się bądź niewłaściwego traktowania zwierząt przez ludzi – ich opiekunów i właścicieli.

Która z tych spraw była dla Pana najtrudniejsza?

- Do każdej sprawy podchodzę z najwyższą adwokacką starannością, każdą traktuję jak tę jedyną, wyjątkową i najtrudniejszą. Czynię tak, bym mógł następnie spokojnie spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć, że w każdej konkretnej sprawie zrobiłem wszystko to, co się dało by sprawca cierpienia zwierzęcia został ukarany. By podejrzany trafił przed oblicze wymiaru sprawiedliwości, a następnie już jako oskarżony by poniósł sprawiedliwą karę. Przestępstwo bowiem jest przestępstwem, a ofiara ofiarą i to niezależnie od przynależności do biologicznego gatunku.

Przy której ze spraw udało się Panu wywalczyć najwyższy możliwy wyrok dla oprawcy?

- Polski ustawodawca w ustawie o ochronie praw zwierząt w art. 35 wyraźnie postanawia, że kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów tejże ustawy podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności dla lat dwóch. Tej samej karze podlega ten, kto znęca się nad zwierzęciem. Niemniej jednak jeżeli sprawca działa ze szczególnym okrucieństwem to podlega wówczas karze pozbawienia wolności do lat trzech. Nie znam jednak wyroku żadnego sądu w Polsce, który orzekłby karę w jej maksymalnym rozmiarze. Najwyższy z kolei wyrok, który został orzeczony, a do którego przyczyniła się również moja praca to jeden rok i osiem miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności. Często jednak to nie kara więzienia jest najdotkliwsza, choć najbardziej wpływa na świadomość społeczeństwa, a np. kara ograniczenia wolności polegająca na wykonywaniu nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne lub grzywna. Z żalem muszę jednak powiedzieć, że najczęściej zapadają kary pozbawienia wolności w zawieszeniu, które nie stwarzają jednak dla skazanego osobistej dolegliwości i nie wyrażają społecznego potępienia dla popełnionego przestępstwa.

Czy różni się obrona zwierzaka w porównaniu do takich typowy spraw kiedy pokrzywdzonym jest człowiek?

- Jak już wyżej wspomniałem każdą sprawę, którą prowadzą niezależnie czy pokrzywdzonym jest człowiek czy zwierzę traktuję tak samo profesjonalnie. W każde postępowanie wkładam maksimum swojej wiedzy, doświadczenia i umiejętności. Nie ma bowiem dla mnie spraw ważnych i mniej ważnych. Doskonale natomiast wiem, że dla każdego reprezentowanego przeze mnie klienta jego sprawa być może jest jedyną w życiu, a tym samym najważniejszą. Dlatego też należyta reprezentacja pokrzywdzonego człowieka, czy zwierzaka stanowi dla mnie priorytet. Człowiek i zwierzęta są bowiem dla mnie tak samo istotni. Dlatego też kiedy jako adwokat zasiadam na obrończej ławie to nie bronię przestępcy i popełnionego przez niego czynu zabronionego, lecz właśnie człowieka. Jedyną kategorią spraw karnych, których bym się nie podjął to obrona oskarżonego, któremu postawiony został zarzut zabicia zwierzęcia lub znęcania się nad nim. W takich procesach występuję bowiem zawsze obok oskarżyciela publicznego (prokuratora) jako pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego.

Jak Pan uważa, dlaczego ludzie są tak okrutni dla zwierząt?

- Z uwagi na brak elementarnych zasad poszanowania godności i praw zwierząt. Często spotykam się ze stwierdzeniem, że „to tylko zwierzę”. Nie - to aż zwierzę, które tak samo jak człowiek odczuwa strach, ból, rozpacz. Zwierzę to istota, która również cierpi nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Na niezrozumienie tej kwestii wpływa natomiast nieodpowiednia edukacja w tym zakresie oraz społeczne, choć już coraz mniejsze przyzwolenie na niegodziwe traktowanie zwierząt. Proszę mnie jednak źle nie zrozumieć – ja na siłę nikomu nie każę kochać czy posiadać zwierząt. Ja jedynie pragnę by ich nie krzywdzić. Ustawowo bowiem wszyscy jesteśmy winni zwierzętom

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Seria pożarów Premier reaguje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wloclawek.naszemiasto.pl Nasze Miasto