Do zdarzenia doszło na początku roku. Kobieta jak zwykle spacerowała ze swoją 9-miesięczną córeczką. Nagle zaatakowały ją psy. 41-latka swoim ciałem zasłoniła wózek, w którym była dziewczynka. W krytycznym stanie trafiła do szpitala. Włocławscy lekarze uratowali kobiecie życie. Przez kolejne kilka dni trwała walka o nogę kobiety. Aktualnie Katarzyna Kozłowska przebywa w Ciechocinku, gdzie obywa żmudną rehabilitację. Dziś musiała wrócić do tematu sprzed kilku miesięcy. Na sali rozpraw spotkała się z mężczyzną, który prawdopodobnie jest właścicielem psów. Prawdopodobnie bo od początku sprawy twierdzi, ze to nie jego psy.
Proces rozpoczął się dziś. Na początku sędzia zabronił rejestrowania procesu, swoją decyzję uzasadnił warunkami technicznymi, sala była zbyt mała. Kilka minut później poinformował o wyłączeniu jawności.
W przerwie udało nam się porozmawiać z poszkodowaną, która proces bardzo przeżywa. Wraca wspomnieniami do chwil.
- Jest ciężko, wracają wszystkie emocje - mówi Katarzyna Kozłowska. - Wyrok nie odda tego co przeżyłam w ostatnich miesiącach ja i moja rodzina.
Oskarżony nadal twierdzi, że to nie jego psy.
- Oczekuję sprawiedliwego wyroku albo chociaż słowa przepraszam - dodaje kobieta.
Oskarżony nie chciał rozmawiać z mediami.
Więcej w piątkowym wydaniu “Gazety Pomorskiej”
Katastrofa śmigłowca z prezydentem Iranu. Co dalej z tym krajem?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?