Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Proces lustracyjny znanego księdza z Włocławka zakończony. Nie był TW "Soplicą" - orzekł sąd w Toruniu

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Ksiądz z Włocławka nie był TW "Soplicą"
Ksiądz z Włocławka nie był TW "Soplicą" archiwum Polska Press
Ksiądz jest oficjałem jednego z sądów biskupich w Kujawsko-Pomorskiem i znanym wykładowcą akademickim. Według prokuratury IPN współpracował z esbecją jako TW "Soplica". Nie ma na to żadnych dowodów - orzekł jednak Sąd Okręgowy w Toruniu.

Wideo. Jak sprawdzić czy przeszedłeś koronawirusa?

Ksiądz z Włocławka nie był TW "Soplicą" - orzekł sąd w Toruniu

Wyrok sądu z 24 września 2020 roku zakończył proces lustracyjny księdza z Włocławka, do którego doszło z jego inicjatywy. -Wystąpiłem o autolustrację, by dowieść prawdy. Dziś mam moralną satysfakcję. Umieszczenie mnie w inwentarzu IPN jako tajnego współpracownika o pseudonimie "Soplica" odebrałem jako potwarz. Wyrok sądu cieszy, ale wszystko to kosztowało mnie wiele zdrowia, nerwów i pieniędzy na adwokatów - mówi ksiądz.

Dodajmy, że formalnie orzeczenie Sądu Okręgowego w Toruniu mówi o tym, iż złożone przez księdza w kwietniu 2018 roku oświadczenie lustracyjnego (jako wykładowcy akademickiego na kierowniczym stanowisku) było zgodne z prawdą. To znaczy: duchowny nie skłamał w nim pisząc, że nie współpracował z SB ani innymi tajnymi służbami PRL.

"Zaczęło się od wypadku przed kurią"

Ksiądz prosi, by nie podawać jego imienia i nazwiska. "Kto ma wiedzieć, wie. Kto ma się domyśleć, domyśli się" - zapewnia. Opisywany kapłan z Włocławka to znany wykładowca akademicki, w województwie i Warszawie, a także duchowny pełniący od kilkudziesięciu lat wysokie i odpowiedzialne funkcje w Kościele Katolickim. Jest m.in. oficjałem jednego z sądów biskupich w Kujawsko-Pomorskiem.

Według Instytutu Pamięci Narodowej i wpisu w archiwum inwentarza IPN, ksiądz od 1985 do 1990 roku był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Soplica". Zachowała się teczka personalna kogoś takiego. Jej zawartość wstrząsnęła duchownym.

- W połowie lat 80., jako młody ksiądz, przyszedłem do pracy w kurii. Pod jej siedzibą był wypadek samochodowy. Zgłaszałem go milicji. Potem byłem wezwany na posterunek. Tę sytuację wykorzystano, by "stworzyć" ze mnie TW. Funkcjonariusz, który mnie rzekomo zwerbował i prowadził, już nie żyje. W dokumentach nie ma żadnego mojego podpisu, zobowiązania do współpracy, ani donosów. Okazuje się jednak, że donoszono w latach 80. na mnie - opowiada "Nowościom" ksiądz.

To właśnie było dla duchownego chyba najbardziej szokującym odkryciem. Z teczki personalnej TW "Soplicy" dowiedział się, że donosili na niego... trzej inni księża. Jeden z nich był przyjaciele rodzinnego domu kapłana. Meldował esbecji między innymi o tym, jak bogaci są jego rodzice. Inne donosy są o tym, że ksiądz bardzo lubi kobiety, jest niezwykle towarzyski.

- Poza tym, określa się tam mnie jako "młodego i rokującego". Przełożony rzekomo prowadzącego mnie esbeka daje wytyczne: prowadzić dalej. Spotkania ze mną odbywają się w czasie, gdy jestem na pielgrzymce w Izrealu... Absurd goni absurd - relacjonuje duchowny.

Wyrok z 24 września 2020 roku Sądu Okręgowego w Toruniu oczyszcza księdza z podejrzeń. Jak przekazują nam służby prasowe sądu, w trakcie procesu przesłuchano jako świadków także emerytowanych funkcjonariuszy SB. Ani ich zeznania, ani dokumenty przedłożone przez prokuraturę IPN z Gdańska nie dowodziły, by ksiądz faktycznie był TW "Soplicą".

- Nie było, bo być nie mogło, jakiegoś mojego zobowiązania do podjęcia współpracy, meldunków, pokwitowań. Była adnotacja, jakobym ustnie wyraził wolę współpracy. Cała ta teczka personalna natomiast była nad wyraz niechlujna - mówi nam dziś ksiądz. - To, co na pewno boli i boleć będzie, to świadomość, że donosili na mnie w przeszłości inni księża.

Toruński wyrok jest nieprawomocny. Prokuratura IPN może się od niego odwołać do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Dodajmy, że opisywany proces lustracyjny miał ruszyć w marcu br. Nie ruszył w terminie najpierw z uwagi na chorobę sędziego, potem przez pandemię. Ksiądz podkreśla, że na upragnione rozstrzygnięcie czekał od 2018 roku, czyli od momentu pojawienia się wobec niego uwag (po złożeniu oświadczenia lustracyjnego) o tym, że widnieje w inwentarzu IPN jako TW.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wloclawek.naszemiasto.pl Nasze Miasto