Pszczoły odbudowały rodziny w gminie Chodecz po niedawnym zatruciu

Pod koniec maja pisaliśmy o zatruciu aż 180 pszczelich rodzin w Chodczu WIĘCEJ TUTAJ. W ulach pozostały wtedy jedynie młode pszczoły, czerwie i matki, a więc te osobniki, które nie wylatywały z uli.

Co mogło być przyczyną tak masowego zatrucia tych owadów? Janusz Lamberski, prezes Regionalnego Związku Pszczelarzy Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku mówił wówczas, że jednym z powodów zatrucia mógł być niewłaściwy sposób dokonywania oprysków roślin lub stosowanie nieodpowiednich środków chemicznych.

Jak jest dzisiaj z pszczołami na terenie gminy Chodecz?

- Pszczele rodziny się odbudowały do stanu sprzed zatrucia - wyjaśnia Andrzej Bła-szczyk, prezes koła pszczelarzy w Chodczu. - To był dobry rok dla tych owadów, miododajny, dlatego mogły tak szybko zwiększyć swą liczebność. Niemniej jednak strat w produkcji miodu nie da się już odrobić. Tylko w mojej pasiece sięgają one około piętnastu tysięcy złotych. Podobnie jest w innych, sąsiednich, zbliżonych wielkością do mojej, pasiekach.

Aby nie dochodziło do podobnych zdarzeń władze Chodcza zorganizowały dla rolników i sołtysów szkolenia.

- Zapoznaliśmy ich z zasadami stosowania środków ochrony roślin, aby w przyszłości nie dochodziło do podobnych sytuacji - podkreśla Grażyna Angulska, inspektor ds. rolnictwa i gospodarki żywnościowej w urzędzie miasta.

Czy do zatrucia owadów przyczynił się człowiek i kto może być winien ma odpowiedzieć prowadzone dochodzenie. Zaraz po zatruciu zebrane zostały opakowania po środkach chemicznych oraz martwe owady. Dochodzeniem zajmują się policjanci z posterunku w Kowalu, którzy prowadzą czynności pod nadzorem prokuratury w Radziejowie.

Niestety, policjanci jeszcze nie otrzymali wyników badań zebranych na miejscu próbek, które zostały dostarczone do laboratorium.

Zobacz również: Już przyjmują wnioski o kredyty studenckie [kredyt studencki wniosek, dokumenty]

Wideo. Święto Pszczoły w Starachowicach