Wiązanki kwiatów na tamie we Włocławku - 39. rocznica tragicznej śmierci ks. Jerzego Popiełuszki. Zdjęcia

Tradycyjnie, jak co roku w dniu 18 października złożone zostały kwiaty i zapalone znicze w miejscu śmierci księdza Jerzego Popiełuszki, kapelana "Solidarności" na włocławskiej tamie. Przed południem wiązanki złożyli m.in. poseł Joanna Borowiak i związkowcy "Solidarności". Oprócz działaczy z Włocławka obecni byli także ich koledzy z Torunia.

- Pamiętam, jak zamarliśmy wszyscy oczekując informacji, że ksiądz Jerzy odnajdzie się cały i żywy, ale kiedy dowiedzieliśmy się, że został wrzucony do Wisły właśnie na włocławskiej zaporze byliśmy załamani - mówi Joanna Borowiak, poseł na Sejm RP. - Chodziłam wtedy do Liceum im. Ziemi Kujawskiej i my, jako młodzi włocławianie byliśmy porażeni tym, że to na naszej zaporze, że to nasze miasto w niedobry, szczególny sposób zaznaczone. Kiedy już dotarła ta wiadomość, że ksiądz Jerzy został bestialsko zamordowany przez przedstawicieli komunistycznego reżimu i na wyraźne zlecenie to przyjeżdżaliśmy tu codziennie w grupie koleżanek i kolegów na zaporę, by składać kwiaty i symbolicznie upamiętnić księdza Jerzego. Niedaleko stali panowie w samochodzie i kiedy my nie zdążyliśmy jeszcze zejść z zapory, wyrzucali te kwiaty. My przychodziliśmy następnego dnia i tak przez dłuższy czas.

W środę kwiaty złożono przy tablicy poświęconej ks. Jerzemu oraz pod krzyżem na końcu cypla.

- W stanie wojennym, gdy odbywały się msze za Ojczyznę, także we Włocławku w katedrze i później w kościele św. Józefa na Zazamczu, wiedzieliśmy, że jest taki ksiądz w Warszawie na Żoliborzu, który jest opiekunem "Solidarności" i który głosi prawdę wbrew władzy - mówi Janusz Dębczyński, przewodniczący włocławskiej "Solidarności". - Pamiętam, że te wydarzenia wstrząsnęły wieloma ludźmi. Ludzie zbierali się w kościołach, modlili się we Włocławku. W tym miejscu, gdzie wydobyto zwłoki księdza Jerzego, zbieraliśmy się jako podziemna "Solidarność", zapalaliśmy znicze, składaliśmy kwiaty. Były też przywiązywane brzozowe krzyże, które także były wyrzucane, niszczone. Dopiero w marcu w roku 1988 z inicjatywy inżyniera Antoniego Gawrońskiego z "Solidarności" w Ursusie przyspawany został pierwszy metalowy krzyż.